3D Sport - Wszystkie wymiary sportu

PPMID: Z wizytą na Śląsku

IMG 6868Głównym celem naszej sobotniej wyprawy był mecz Górnika Zabrze z Hajdukiem Split. Kibicowskie święto, które koniecznie chcieliśmy zobaczyć.
Redaktorskie obowiązki sprawiły, że kolega miał do zrobienia mecz o 11:00 w mojej ukochanej Nowej Hucie. Zatem wyjazd na Śląsk zaplanowaliśmy już o 13. Na meczu spotkał jeszcze kolejnego redaktora (prywatnie kibica Górnika Zabrze, mieszkającego obecnie w Krakowie) i ostatecznie na Górny Śląsk ruszamy w trzyosobowym składzie.
Trasa mija szybko, pogoda ładna, czasu do meczu sporo. Na GPS-ie, wyświetla się ŚWIĘTOCHŁOWICE.
Olo, tam jest taki fajny stary stadion – mówię.  Podjedziemy go zobaczyć?
I już po chwili jesteśmy w okolicy stadionu. Oczywiście, zamiast podjechać pod bramę, która była przy głównej drodze skręcamy nie tam gdzie trzeba, w efekcie czego objechaliśmy obiekt dookoła.
Udaje nam się w końcu znaleźć bramę wejściową i jesteśmy mile zaskoczeni widokiem pracowników ochrony. Szybki przegląd Internetu. O, kurde! Za pół godziny Śląsk gra z Szczakowianką! Idziemy?
Jasne, że tak.
Parkujemy brykę pod stadionem, pierwsze podejście: z 3 redaktorów, wchodzi tylko 2.
Ten niżej podpisany z powodu xyz… wraca jeszcze do samochodu, co jest w sumie dobrą decyzją, bo zamiast samego aparatu zabiera cały meczowy majdan.
Koledzy zdążyli, zrobić w tym czasie spacer po koronie stadionu. Ja po wejściu na obiekt cieszę się jak małe dziecko. Kocham takie stadiony. Fakt, że obecnie w dużej mierze, jest już zrujnowany, brak ławek, ale za to widać, że władze dbają o obiekt na miarę swoich sił i możliwości. Jest czysto, miło i przyjemnie. I łezka się tylko w oku kręci i żal w sercu rośnie, że nie urodziłem się te 40 lat wcześniej, bo takie stadiony miały duszę. Swoistą magię, były piękne. Nie to co obecne plastiki, często bardziej przypominające galerie handlowe.
Ostało ich się w Polsce niewiele. Nie udało mi się zobaczyć tego w Mielcu, od lat planowałem wyprawę do Świętochłowic i przypadek sprawił, że zaliczyłem ten stadion i to podczas meczu.
IMG 6883
Oglądamy tylko pierwszą połowę spotkania. Koledzy z trybun, ja z murawy.
Słonko przyjemnie grzeje w plecy, trochę pstrykam na rozgrzewkę, przed wieczornym meczem.
Na boisku 1:1, w drugiej połowie goli nie było, więc pewnie niewiele straciliśmy.
Miła niespodzianka, jakie rzadko zdarzają się podczas naszych wypraw, bo zawsze na wszystko brakuje czasu, ale TO, ŻE NIE MOŻNA ZROBIĆ WSZYSTKIEGO, NIE ZNACZY, ŻE NIE NALEŻY ROBIĆ NICZEGO!

Śląsk Świętochłowice – Szczakowianka Jaworzno 1:1 (1:1)
(Lesik 11-k. – Sanok 43)
Śląsk: Krupa – Koniarek, Wagner, Wawrzyniak, Wernke, Ściętek, Kaciuba (56. Hewlik), Kaiser, Lesik, Szubert (90+3. Piwowarczyk), Wasiak (90+3. Gambusz)
Trener: Janusz Kluge
Szczakowianka: Kojdecki – Chrapek, Dębski, Holewa, Sanok – Molenda (74. Kędroń), Biskup, Sermak, Czogała (89. Kamiński)  – Niedzielski, Janeczko (67. Socha).
Trener: Szymon Stawowy
Sędziował: Lech Malinowski (Częstochowa)
Żółte kartki: Wawrzyniak, Wasiak – Niedzielski x2
Czerwone kartki: Krupa (90+2. minuta – akcja ratunkowa), Niedzielski (85. minuta – druga żółta)
Widzów: 100
facebook_page_plugin

Wspieramy

Polityka cookies